♥ ♥ ♥

the sky's the limit..

tak naprawdę o nic nie chodzi, tylko o to, żeby wystarczyło Ci czasu na życie..

09 grudnia 2012

♪ Birdy - Skinny love

jeszcze nie tak dawno moją starannie ułożoną w głowie wizją przyszłości była kobieta sukcesu samotnie wychowująca dziecko. głośno i otwarcie wyrażałam swoje opinie, budowane na podstawie obserwacji środowiska i otaczających mnie rodzin, dotyczące tego jak bardzo mężczyźni są bezużyteczni w procesie wychowania. paradoksem tej sytuacji było to, że równocześnie moim największym marzeniem, odkąd tylko pamiętam, była choć chwila spędzona z tatą, który odszedł na zawsze, zupełnie wbrew własnej woli. przez błąd osoby, która miała walczyć o jego obecność w moim życiu.
jadąc w niedzielny poranek tramwajem, wystawiałam zachłannie twarz w kierunku słońca, spoglądając równocześnie z zadowoleniem na śnieg za szybą. myślami krążyłam od odbytej rozmowy z moją ciocią, przez te wszystkich maleńkie cuda, które przez ostatnie kilka dni spotykałam codziennie idąc korytarzem oddziału dla młodych mam, aż do ojców, próbujących w tak dzielny sposób odnaleźć się w nowej sytuacji- tulących, karmiących, przewijających i nazywających swoje nowo narodzone maleństwa "księżniczkami" i "łobuzami".
dziś wiem, że pozbywanie dziecka ojca to egoizm w najczystszej formie. zmieniam priorytety względem swojej przyszłości!

9 komentarzy:

  1. Masz racje ze rozne przezycia wplywaja na nasze postrzeganie swiata jednak taka zmiana priorytetow u Ciebie w tej sytacji jest jak najbardziej dobra.
    U mnie chyba ostatnio wlaczyl sie instynkt maciezynski;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, raczej kobieta która nie wierzy w małżeństwo. plus chyba po prostu boję się zobowiązania pod tytułem "i nie opuszczę Cię aż do śmierci"

    OdpowiedzUsuń
  3. dlaczego nie wierzysz w małżeństwo?

    przeczytałam dziś całego Twojego bloga, od początku. to Trójmiasto, Kraków... też mieszkam w Krakowie:) i wiesz co poczułam, czytając Ciebie? że może właśnie teraz znalazłaś tę miłość. chyba warto było czekać te dwadzieścia trzy(?) lata na nią?
    czasami musimy zostawić wszystko, wyjechać i opuścić to, co znamy od zawsze, by znaleźć, poznać swoje nowe Wszystko

    a On jest chyba wszystkim, czy się mylę?
    mam nadzieję, że niczego nie przeoczyłam i źle nie odebrałam.
    trzymaj się cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wierzę w małżeństwo, bo wiem że nie ma wiecznej miłości, a świadomość tego że uczucia z czasem przeradzają się w przywiązanie przeraża mnie okrutnie- tak właśnie zostałam skrzywiona przez poglądy psychologiczne serwowane mi na śniadanie przez niemal cały licencjat.
    poza tym jestem człowiekiem, który z natury boi się zobowiązań, których oczekuje druga osoba. nie jestem dobra w deklaracjach i obietnicach bo boję się, że kiedyś mogę im po prostu nie sprostać.
    tak! G. jest moim wszystkim. nie będę się jednak upierać, że zawsze będziemy razem- ludzie się zmieniają, wciąż poszukują. lepiej jest cieszyć się sobą póki jest nam to dane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nauka to nie wszystko. a popatrz na ludzi, którzy są ze sobą latami i dalej czują to coś.

      z Twoich postów wnioskuję coś całkiem innego... zawiodłam się trochę

      Usuń
    2. napisałam bardzo asekuracyjną odpowiedź, co nie znaczy że nie pragnę być z nim już zawsze, bo pragnę! i to bardziej niż bardzo!
      ogranicza mnie jedynie strach, że jeśli wypowiem swoje pragnienia na głos to mogą one pewnego dnia uderzyć we mnie bardzo boleśnie. wiem, to głupie..

      Usuń
    3. strach jest normalny, dopoki nie ogranicza

      Usuń
  5. Mysle ze nie ma co nie ma co oceniac, czy "sie zawodzic". Rozne zdarzenia z przeszlosci ksztaltuja nasza terazniejszosc jak i postawy wobec swiata i ludzi. Dopiero poznajac ta przeszlosc mozna zrozumiec czemu mysli-niezaleznosc ma takie a nie inne podejscie. Patrzac na dzisiejsze malzenstwa tez przestaje wierzyc w ta instytucje.
    Aczkolwiek milosc miedzy tymi dwoje jest wyczuwalna na kilometr moim zdaniem;-)

    OdpowiedzUsuń