druga nad ranem. plaża w Sopocie. ciepły koc i miliony
bąbelków szumiących jeszcze w mojej głowie, nie dających zapomnieć o
przetańczonym wieczorze. w oddali głosy rozbawionych, młodych ludzi,
przeplatające się z warkotem silnika. dłonie. ciała wciąż nienasycone
wzajemną obecnością. wschód słońca i słowa których jeszcze niedawno tak
bardzo nie chciałam usłyszeć, jednak w tym momencie były idealnym
dopełnieniem całości. od tej pory ja jestem Jego, a On mój!
piętnasty sierpień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz