the whole universe is on my side! ♥

mam spokojny, ciepły dom, rodzinę na wyciągnięcie ręki i kobietę, która pomimo moich upływających lat wciąż całuje mnie na dobranoc w czoło i otacza troską niezbędną dla kilkuletniej dziewczynki. mam studia magisterskie dające satysfakcję, rozwój osobisty i możliwość patrzenia w przyszłość z ogromnymi pokładami nadziei na odnalezienie swojego upragnionego miejsca na rynku pracy. mam tymczasowo - zarobkową pracę, umożliwiającą spełnianie zarówno codziennych zachcianek jak i realizację całkiem sporych projektów, miejsce w którym otaczają mnie cudowni ludzie pełni entuzjazmu i energii życiowej. mam znajomych, których spotykam co krok na osiedlach, przystankach, przejściach, z którymi wymieniam jedynie grzecznościowe powitania, ale i takich z którymi zarywam noc, piję niezliczone ilości kakao i śmieję się do łez. mam swój ukochany Kraków, ulubione zakątki, klimatyczne uliczki, zabytkowe budynki i sentymentalne miejsca. i mimo całego tego szczęścia serwowanego mi przez życie na śniadanie targają mną wzloty serca które pragnie nadal spełniać swoje marzenia w kręgu których mieszczą się podróże do Brazylii, Australii, na Ibizę plus Anglia i Włochy na odrobinę dłużej niż przewidują to wakacje all inclusive. najlepiej teraz, już! chcę czuć się wolna nie będąc ograniczana, chcę spontaniczności i nieprzewidywalności losu mając stabilizację. chcę wyjechać pozostając w domu. chcę zatrzymać czas gnający bezlitośnie do przodu. rozdarcie wewnętrzne nie dające spokojnie zasnąć od kilku dobrych tygodni.

pierwsze minuty po północy, banany w czekoladzie będące realną ucztą dla zmysłów, ogrom małych świeczek spośród których co chwilę któraś delikatnie przygasa wydając ostatnie tchnienie, nieme wyznania biegające radośnie wokół łóżka, elektryzująca cisza i my zakopani w pościeli, wtuleni w siebie, celebrując noc z trzynastego na czternastego lutego. bez specjalnych scenariuszy. przedwalentinki u k&g ♥