♪ Justin Timberlake - Mirrors
wracając po pracy w sobotni wieczór, zmęczonym oddechem znaczyłam drogę pośród bloków mojego osiedla. napięcie przedmiesiączkowe wędrujące od czubka nosa, aż po koniuszki palców, nieznośny ból głowy, mocno spóźniony tramwaj, padający śnieg, oblodzone chodniki plus kilkunastostopniowy mróz, mimo pory zupełnie wiosennej, dodatkowo potęgowały wrażenie, że znalazłam się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. wszystkie jednak życiowe niedogodności wynagrodził widok Jego uśmiechu, butelka czerwonego wina i ulubione herbaciane róże. odrzucając jeszcze tak niedawno każdą, nawet najmniejszą oznakę czułości, dotyk i obecność nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo równocześnie ich pragnęłam. wypłakując niezliczone ilości łez w Jego bluzę, przepraszałam, błagając w myślach o kolejny wyraz zrozumienia. w odpowiedzi dostałam najsłodszego buziaka w czoło, opanowany, spokojny głos pełen wsparcia i przyjemnie otulające ciepłem poczucie bezpieczeństwa. pozbywając się wewnętrznych sprzeczności, poddałam się podskórnym, fizycznym pragnieniom, tak bardzo palącym od wewnątrz.
noc dająca emocjonalną energię, satysfakcjonujące zmęczenie oraz poranek z Jego ramionami, marcowym słońcem za oknem i pewnością, że taka miłość nie przytrafia się każdemu.
Bo to prawda... Taka miłość nie przytrafia się każdemu. :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że mi się przytrafiła ;))
OdpowiedzUsuńi że Tobie.
na centralnej mieszkasz, czy mi się pojebało?
Sprawdź gmail'a. ;*
OdpowiedzUsuńzbyt częste. niby jest ktoś, kto zapełnia tą pustkę, a jednak... dlaczego? ahh..
OdpowiedzUsuńzastanawiam się tylko, czy Ty to Ty, na innym blogu? ;)
to jest jedyne miejsce w którym można mnie aktualnie spotkać:) a jakie było podejrzenie? ciekawość przeze mnie przemawia!
Usuń